piątek, 7 lutego 2014

#82. Recenzja książki. Becca Fitzpatrick; Szeptem



Nora ma szesnaście lat i jest raczej mało popularną dziewczyną chodzącą do szkoły średniej. Kiedy na biologii nauczyciel usadzą ją z tajemniczym, lecz niezmiernie przystojnym chłopakiem sprawy się komplikują. Patch, jej nowy partner wyraźnie okazuje jej zainteresowanie, a i ona jest podatna na jego urok. Ale ten chłopak jej zdaniem jest ogarnięty mroczną pajęczyną, więc boi się wejść z nim w głębsze relacje. Jednak od ich poznania w życiu Nory zaczynają się dziać dziwne rzeczy - ktoś zaczyna ją śledzić, jej najlepsza przyjaciółka, Vee trafia do szpitala... O co w tym wszystkim chodzi? Jaki ma z tym związek Patch?

Okej, znowu wzięłam się za literaturę nie najwyższych lotów i znów tego żałuję. Magnetyczna okładka przyciągała mnie tak długo, aż wreszcie ją wypożyczyłam. I dotąd nie rozumiem dlaczego tyle osób się nią zachwyca.

Bohaterzy? Z żadnym się szczególnie nie związałam, choć przyznam, że wolę Norę, niż bezmyślną Bellę ze Zmierzchu. Ta pierwsza przynajmniej co drugie słowo nie wymienia imienia ukochanego, z którym tak naprawdę nie powinna być. Tym razem to charyzmatyczny Patch ugania się za dziewczyną a nie na odwrót, jednak w związku postaci z Szeptem czegoś mi brakuje. To nie jest big love, piękna miłość, ale też nie coś naprawdę odjechanego. Mimo wszystko polubiłam mroczny charakter Patcha. Vee i reszta? Raczej tło ogólnego wyrazu, bo choć zazwyczaj lubię najlepsze przyjaciółki głównych bohaterek to tutaj w ogóle się do niej nie zbliżyłam. Parę demonicznych osób się tam również przewinie (nie powiem kto to będzie jakbyście kiedyś czytali ;-) ), ale bynajmniej nie będą świetni.

Fabuła nie jest tragiczna, ale Becca Fitzpatrick pociągnęła według mnie nie te wątki co trzeba. Zamiast rozwinąć temat upadłych aniołów ona poszła w kierunku przedstawienia uczuć Patcha i Nory i . Wielki minus, bo kiedy wykorzystuje się motyw inny od wilkołaków i wampirów warto wykazać trochę kreatywności i stworzyć rasę według własnych pomysłów. A tutaj czegoś takiego nie było.
Akcja moim zdaniem jest nieco zbyt chaotyczna, nie ma jakiegoś wielkiego punktu kulminacyjnego, miejsca w którym akcja szczególnie zaczyna nas ciekawić. Czyta się to szybko, ale w moim przypadku bez większej przyjemności.

Choć nie dokończyłam lektury debiutu Stephenie Meyer to wiem, że tak naprawdę pomiędzy jej książką a książką pani Fitzpatrick postaci za bardzo się nie różnią. Obydwie główne bohaterki zakochują się w złych chłopcach, którzy okazują się nie z tego świata. W obydwu powieściach pary poznają się w tych samych okolicznościach - podczas przesiadek na lekcji biologii. W dodatku obydwie wydedukują, że ich faceci mają nadprzyrodzone moce przez poszukiwania w internecie. Brak oryginalności aż razi w oczy.

Autorka operuje prostym językiem, ale mało barwnym. Łatwo się czyta, ale nie ma z tego żadnej przyjemności. Wydanie za to jest przepiękne, okładka hipnotyzuje a tekst łatwo się czyta. To jak jest oprawiona ta lektura to jeden z jej nielicznych plusów.

Podsumowując: podobieństwo do innych książek tego typu zniechęca do czytania. Tak jak wiele czytelników zwiodła mnie niesamowita i przyciągająca wzrok okładka, a skończyło się na tym, że poczułam rozczarowanie. Nie mam zamiaru sięgać po następne tomy, bo podejrzewam że i te nie powalą mnie na kolana.

9 komentarzy:

  1. Co do "Szeptem" miałam bardzo podobne uczucia. Też jedynie Patch mnie zainteresował, a Nora wydała mi się jedynie trochę lepsza od Belli, choć, w przeciwieństwie do Ciebie, przebrnęłam przez całą sagę Meyer... Co do następnych części: druga jest gorsza, ale trzecia ma w sobie coś, co w sumie można nawet nazwać zalążkiem oryginalności :D

    Natalie ^_^
    http://endlessbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca się z Tobą zgodzę - fakt, podobieństwa do "Zmierzchu" bardzo rzucają się w oczy, ale sądzę, że wątek upadłych aniołów został rozwinięty w sam raz - tak, żeby zostało coś dla następnych części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A dla mnie jest to jedna z moich ulubionych serii ^^
    Jak dla mnie jest w niej to "coś", które mnie po prostu przyciąga :D
    A Patch jest zabójczy ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się "Szeptem" podobało :) Jasne, jest bardzo podobne do wielu innych książek, a jedna ma to "coś" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja przeczytałam 1 część (której mało co pamiętam) oraz ostatnią :D środkowych nie czytałam bo nie miałam pod ręką. Myślę, że ostatnią część możesz przeczytać. Vee stała się taką grypsiarą, jest dużo ciekawych wątków. Może warto? :) będę na czasie pisać recenzję ostatniej części - Finale
    http://literackafantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że przeczytam, ale jednak widzę, że nie jest ciekawa.
    http://anonymous-reader-reviews.blogspot.com/2014/02/konkurs.html - zapraszam na konkurs

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że ta pozycja różni sie jednak od Zmierzchu. Bardzo ją lubię i nie wyczuwałam wiele podobieństw. Bardzo lubie tą książkę i muszę jej bronić. Jednak czym dalej porusza sie z czytaniem serii tym gorzej. Bohaterowie tracą charaktery(szczególnie Patch), a akcja nie porusza. Może z czytaniem trafiłaś na słabszy okres, ja czytałam ją wiele lat temu i dlatego mam do niej sentyment, wiem, ze teraz nie jest ona niczym niezwykłym... ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tę książkę przeczytać na fali popularności "Zmierzchu", ale jakoś się nie złożyło. Teraz takie książki w ogóle nie są w kręgu moich zainteresowań. Muszę jednak przyznać, że okładka przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całą serię i będę trochę jej bronić. Nie czytałam "Zmierzchu" ani żadnych zmierzchopodobnych utworów, a na "Szeptem" trafiłam niemalże przypadkowo. Nie przemawiały do mnie tego typu pozycje. Zaczynając pierwszą część wiedziałam, że nie będzie zbyt ambitna, ale ma mi umilić czas. Tak też było. Pierwsza część jest takim prawdziwym wprowadzeniem do całej sagi. Bardziej poznaje się Norę i Patcha, a nie świat nefilsko-anielski. Drugą część najtrudniej mi się czytało, bo zachowanie niektórych bohaterów było bardzo denerwujące. Jednak z każdą częścią coraz więcej było mowy o Nefilach i aniołach, a dzięki temu cała seria przestawała być taka banalna. Dwa ostatnie tomy bardzo mi się podobały. Jednak to jest tylko moje zdanie. :)
    P.S. Bardzo podoba mi się Twój blog i postaram się go często odwiedzać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione tu komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszej pracy. Jeśli chcesz pozostaw tu adres swojego bloga (ale nie spamuj!) - postaram się na niego zaglądnąć ;)