sobota, 30 listopada 2013

Podsumowanie LISTOPAD

Listopad nie wypadł jakoś rewelacyjnie, ale i tak lepiej niż miesiąc poprzedni. Zaledwie cztery recenzje, niestety blog trochę podupadał, ponieważ nie mam za bardzo czasu na czytanie ani recenzowanie. Idą jednak święta i przerwa świąteczna, więc postaram się w grudniu trochę ogarnąć się z blogiem i wynaleźć jak najwięcej czasu żeby się gdzieś zaszyć z lekturą :)

Recenzje

 Przeczytane 
Intruz; Stephanie Meyer (recenzja)
Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi; Rafał Kosik (recenzja)
Michael Vey. Więzień celi 25; Richard Paul Evans (recenzja)
Buba. Sezon ogórkowy; Barbara Kosmowska (recenzja)

Ogółem recenzji: 4



Blog

Statystyki
Łącznie w listopadzie miałam: 1 347 wyświetleń.

Obserwatorzy i komentatorzy
W listopadzie osiągnęłam sumę 60 obserwatorów (głównie za sprawą rozdania). Zostawiliście na blogu 35 komentarzy.


Życzę miłego weekendu wszystkim :)

piątek, 29 listopada 2013

#73. Recenzja książki. Barbara Kosmowska; Buba. Sezon ogórkowy




To już druga część perypetii Buby. Mimo wielu przeciwności losu siedemnastoletnia dziewczyna poradzi sobie z każdą z pogodą na twarzy - a będzie ich nie mało. Tym razem będzie musiała przezwyciężyć w sobie żal po starcie Miłosza, pokonać w ogóra słynnego na całe osiedle karcianego kanciarza Stalina oraz przetrwać liczne rodzinne spory...

Buba tak mi się spodobała, że gdy tylko zobaczyłam jej kontynuację na bibliotecznej półce, musiałam ją wypożyczyć. Miała obawy czy specyficzny humor Kosmowskiej w "Sezonie ogórkowym" nie wyparował, A jednak. Wciąż pozostał ważny atutem tej lektury.

"-Mamy ślub - Mańczak cedził słowa z coraz większym trudem. - Ale pragniemy jeszcze raz ślubować to samo.
-Po co? - nie zrozumiał dziadek. - Po cholerę dwa razy kłamać, skoro masz już pan to za sobą.
-Wyprowadźcie starca! - zażądała Mańczakowa. - W innym wypadku... ja go stąd wyniosę.
-Nie wątpię - dziadek z uznaniem spojrzał na bagażnik. - Kondycyjkę to pani ma jak strongman!".


Barwnych postaci spod Zwierzynieckiej trudno nie polubić. Szczególną sympatią obdarzyłam, tak jak i w części poprzedniej - dziadka Buby. Cięte riposty i kąśliwe uwagi staruszka rozśmieszyły mnie podczas lektury nie raz i nie dwa. Tytułowa bohaterka również wzbudziła moje szczególne zainteresowanie. Ta niepozorna osóbka w drugiej części trochę się zmienia, uczy asertywności, wciąż jednak na pierwszym miejscu stawia sobie szczęście innych. Pojawiają się tu również wiecznie skłóceni rodzice brydżowej mistrzyni oraz grono jej najbliższych przyjaciół, które nieco się powiększy.

Fabuła kontynuacji Buby nie bardzo różni się od części pierwszej. Znów Olka postanowi rozwieść się z Robertem i po raz kolejny tego nie zrobi. Znowu rodzice Buby przeżyją kryzys i znowu babcia Rita zagości w ich rodzinnym mieszkaniu. Na szczęście autorka dodała także parę nowych wątków, dzięki czemu nie nudziłam się czytając.

A czytało się bardzo przyjemnie również ze względu na styl pisania autorki - prosty i przyjemny, nie trudny w odbiorze. Jak już wspomniałam jest także wypełniony humorem. Lecz Buba to nie tylko zabawa. Znajdzie się również dużo przemyśleń tytułowej bohaterki, niektóre bardziej filozoficznych niektórych mniej. Dla wielu osób mogą być drogowskazami jak patrzeć na życie pozytywniej, tak jak Buba - przez różowe okulary.

Podsumowując: Barbara Kosmowska po raz kolejny rozbawia i zaciekawia. Trudno mi było oderwać się od książki, więc połknęłam ją w jedno popołudnie. Niezmiernie mi się spodobała i trudno mi wybrać między tą a poprzednią częścią. Buba jak to Buba - musi być dobra ;)

sobota, 23 listopada 2013

#72. Recenzja książki. Richard Paul Evans; Michael Vey. Więzień celi 25.

Michael Vey to na pierwszy rzut oka zwykły nastolatek. Może trochę zbyt niski i gdy się zdenerwuje miewa różne tiki przez swój zespół Tourett'a, ale jest całkiem przeciętny. Mało osób wie jednak, że chłopak skrywa w sobie niepojętą moc - może porazić elektrycznością o mocy, która zabije krokodyla, kiedy tylko chce! Pewnego dnia okazuje się, że nie tylko on skrywa elektryczny sekret, ale również popularna czirliderka, Taylor ma zaskakującą umiejętność "resetowania" ludzi, tajemnicza korporacja porywa matkę Veya i zaczyna go ścigać. Wychodzi na jaw, że dawno temu w pasadeńskim szpitalu w Kalifornii, gdzie urodził się mutant testowano wynalazek, który zakaził nowo urodzone dzieci. Naelektryzowani bohaterowie to cel doktora Hatcha, szalonego naukowca, a do "kolekcji" brakuje mu tylko Taylor i Micheala. Kiedy doktor dosięga również dziewczynę, chłopiec stara się uratować dwie najwięcej znaczące dla niego kobiety i trafia prosto do Pasadeny - prosto do paszczy lwa...

Brzmi bardzo szablonowo, prawda? Też tak na początku myślałam, na szczęście jednak postanowiłam ją przeczytać. A po lekturze muszę przyznać, że historia elektrycznych dzieci jest porywająca i zdecydowanie warto ją przeczytać.

Autor ciekawie przedstawia bohaterów - każdy ma inną związaną z elektrycznością moc, spotkamy się zatem z czytaniem w myślach, strzelaniem piorunami, elektrolokacja... Pomimo tego, że przez karty książki przewija się wielu elektrycznych i nieelektrycznych postaci na pierwszym planie pozostają Michael, Taylor i ich przyjaciel Ostin. Trudno nie polubić głównych bohaterów - od początku wychodzą na tych dobrych, choć mniej lubianych. Z czasem coraz bardziej ich wspieramy i mamy nadzieję, że uda im się zwyciężyć zło. Należy jednak pamiętać, że ma ono nad nimi zdecydowaną przewagę...

Fanom fantastyki i s-f może się wydawać, że już to kiedyś czytali. Zmutowane dzieci i nie do końca poczytalny naukowiec, głowny bohater jest mało popularny i ma tylko jednego rodzica albo żadnego - taki motyw coraz częściej wykorzystuje się w młodzieżowej literaturze. W książce pana Evansa, mimo że znów mamy do czynienia z tymi nieodłącznymi elementami,przynajmniej mi nie znudziło się to. Jest wiele książek, opartych na tych schematach, którymi po prostu rzuciłabym o ścianę i powiedziała dziękuję, ale ta faktycznie jest warta przebrnięcie przez te pierwsze parę rozdziałów, w których napotykamy się na wszystkie dodatki po kolei.

„Diabeł powie tysiąc prawd, żeby przemycić jedno kłamstwo.”

Fabuła jest ogólnie skonstruowana tak, żeby nie nudzić. Gdy przyjaciele się rozdzielają, z nudniejszych wątków przeskakujemy od razu do ciekawszych. Trudno ją choć na chwilę odłożyć bo chcemy wiedzieć co będzie dalej. Prosty język pisania autora sprawił, że przeczytałam ją w jeden dzień. Richard Paul Evans nie wdaje się specjalnie w uczucia. Dla niego ważna jest walka, choć bywa i tak, że Michael przedstawi nam choć trochę swoje nastawienie. Nie wdaje się nawet za bardzo w związek głównych bohaterów - może w następnej części?

Podsumowując: powieść ta jest zdecydowanie skierowana do młodzieży. Nie znajdziemy tu heroicznych walk dobra ze złem, ale raczej typową mieszankę fantastyki i science-fiction. Choć fabuła nie jest specjalnie innowacyjna to zaciekawiła nawet mnie, choć się tego nie spodziewałam. Niesie ze sobą też wartości jakie w świecie nastolatków coraz bardziej odchodzą do lamusa - miłość do rodziców, szacunek dla słabszych, bezgraniczna wierność i moc przyjaźni. Może choć niektórzy nastoletni czytelnicy tej książki je dostrzegą i wezmą sobie do serca...

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę

poniedziałek, 11 listopada 2013

Pierwsze rozdanie na blogu Read here. z okazji pierwszych urodzin! :)

Z okazji pierwszego roku mojej działalności w Internecie organizuję rozdanie w którym można będzie wygrać debiutancką książkę Veronici Rossi Przez burze ognia.
Zwycięzca zostanie wybrany drogą losowania przez generator liczb, jednak zdobyć będzie można więcej niż jeden głos, więc zachęcam do spełnienia dodatkowych warunków.

Zasady:
1. Fundatorem nagrody i organizatorem rozdania jestem ja, autorka bloga Read here,
2. Losowanie trwa od 11 do 30 listopada. W tym czasie należy się zgłosić a 1 grudnia wybiorą zwycięzce.
3. Po zakończeniu rozdania zwycięzca będzie miał 3 dni na skontaktowanie się ze mną na adres mailowy miss.photographs@gmail.com (zwycięzca NIE BĘDZIE informowany o wygranej). Jeśli kontakt nie nastąpi losuję jeszcze raz.

4. Adres wysyłkowy zwycięzcy musi znajdować się na terenie Polski.
5. Nagroda zostanie przesłana przez Pocztę Polską w przeciągu 5 dni roboczych.
6. Organizatorka nie ponosi odpowiedzialności za zniszczenia nagrody podczas przesyłki.
7. Jeśli do rozdania nie zgłosi się min. 10 osób termin zakończenia rozdania się wydłuży lub konkurs się nie odbędzie.

Zdobywanie głosów:
obserwacja bloga  - 1 głos
obserwacja na bloglovinie - 1 głos
udostępnienie podlinkowanego baneru i informacji o konkursie na blogu, portalu społecznościowym - 1 głos
Na starcie otrzymujecie 1 głos, czyli w sumie można dostać 4 głosy. Proszę o podanie swojej nazwy na blogspocie i/lub bloglovinie, jeśli spełniacie warunki obserwacji a jeżeli umieściliście gdzieś baner to o link gdzie znajduje się Wasza informacja.
Zachęcam do zdobywania dodatkowych głosów, bo daje to większą szansę na wygraną! ;)


Standardowe zgłoszenie do konkursu:
Zgłaszam się!
Mail: ----
Wypełniłam/em warunki: --- (to wpisujecie ile uzyskaliście głosów, co zrobiliście i linki).



Baner:
http://czytaj-tu.blogspot.com/2013/11/pierwsze-rozdanie-na-blogu-read-here-z.html

Zapraszam do brania udziału!

niedziela, 10 listopada 2013

#71. Recenzja książki. Rafał Kosik; Felix, Net, Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi




Net Bielecki, Felix Polon oraz Nika Mickiewicz razem z wieloma innymi pierwszoklasistami rozpoczynają naukę w Gimnazjum im. Stefana Kuszmińskiego. Już od początku roku szkolnego zaczynają im się przydarzać... dziwne przygody! Trójka przyjaciół zdemaskuje tajemniczy Gang Niewidzialnych Ludzi, sprawdzi kto naprawdę lata niezidentyfikowanym obiektem latającym nad Tatrami, będzie walczyć ze zbuntowaną sztuczną inteligencją a także przekona się jak wielką moc ma przyjaźń.

Na tę książkę skusiłam się jedynie dlatego, że przeczytałam o niej dużo dobrego w Internecie. Zaciekawiła mnie również jej fabuła, która skojarzyła mi się od razu z Harry'm Potterem - trójka przyjaciół z niezliczonymi przygodami zawsze brzmi dla mnie świetnie. Niestety lektura oprócz plusów ma jeszcze sporo wad...

Fabuła, pełna technicznych zagadnień i ciągłego ocierania się rzeczywistości z fantastyką może się podobać. Mnie w każdym bądź razie bardzo wciągnęły historię o duchach i szukaniu skarbów przez nastolatków. Kosik ciekawie też podzielił rozdziały - prawie każdy zajmował się inną historię, niektóre łączyły się ale dokładały nowe wątki i td. Niestety potem zrobiło się tych niuansów trochę sporo, a jak mówią "co za dużo to nie zdrowo". Przyznam też, że niektóre wątki były po prostu niepotrzebnie i bez sensu wtrącone do całości - np. historia Niki. Sama się utrzymuje, bez rodziców i chodzi do prywatnego gimnazjum. Nie chciałabym zdradzać za wielu szczegółów i rozumiem, że pan Kosik chciał może zwrócić uwagę na to, że nie wszyscy są w tak dobrej sytuacji finansowej jak inni. Ale wyszło trochę niezdarnie.

Bohaterzy? Tu idą i na plus i na minus. Przede wszystkim są bardzo ciekawi - Felix to genialny konstruktor, Net - geniusz informatyczny i tajemnicza Nika, która nie chce o czymś chłopcom powiedzieć. Autor nie raz sprawi, że nas rozbawią oraz że się do nich przywiążemy. Jednak trzeba to przyznać - są trochę sztuczni. W dzisiejszych czasach trudno znaleźć trzynastolatków, którzy trzymają się dokładnie wyznaczonych godzin "policyjnych", są posłuszni i przyznają się do wszystkiego rodzicom.

Co jeszcze mnie zdziwiło? Chodzimy do szkoły w Wigilię? Serio? Na dodatek zauważyłam w książce sporo powtórzeń. Nie kłują w oczy, ale... są. Nie zmienia to jednak faktu, że wystarczyły mi dwa wieczory na przeczytanie książki, bo wciąga ona niezmiernie a lekki styl pisania autora tylko ułatwia nam szybkie przebrnięcie przez powieść.

Podsumowując: książka ma swoje wady i zalety. Mniej więcej się one równoważą, ale nie zmieni to faktu że te plusy ujemne też istnieją. Na szczęście dla zwyczajnych nastolatków nie powinno to sprawiać szczególnego problemu -  książka jak książka. Autor trochę niezdecydowany zrobił coś na kształt s-f skrzyżowanego z Harrym Potterem, ale bez różdżek, kociołków i quidditcha. Ale wciąż nie wiem czy mam ochotę sięgnąć po następne części.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę.

niedziela, 3 listopada 2013

#70. Recenzja książki. Stephanie Meyer; Intruz



Ziemia, bliżej nieokreślona przyszłość. Tajemnicze istoty z kosmosu opanowują naszą planetę ale nie walcząc, lecz wnikając do naszych umysłów. Gatunek ludzki jest na wyniszczeniu - wchodząc do głów najeźdźcy przywłaszczają sobie nasze życie i ciało. Tych, którzy nie mają w sobie jeszcze duszy tropią łowcy. Tak zostaje złapana Melanie. W jej rozumu wczepiona zostaje Wagabunda - dojrzała dusza, która ma doprowadzić łowców do reszty wolnych ludzi. Melanie jednak nie ma zamiaru oddać jej swojego umysłu i wciąż podsuwa jej obrazy ukochanego. Wagabunda, która powoli zaczyna przyjaźnić się z właścicielką ciała jej żywiciela, wyrusza w poszukiwanie jej lubego, Jareda oraz brata Jamie'go.

Niektórych od Intruza może odstraszać już nazwisko autorki. Wiele osób kojarzy się ono z sagą Zmierzch, która okryła się złą sławą, w każdym bądź razie w gronie dojrzałych czytelników. Nie ma jednak ku temu żadnych powodów. Intruz jest książką o niebo lepszą.

Przede wszystkim powieść ma niezmiernie ciekawą fabułę. Pomysł na historię jest banalny - niewidzialni wrogowie najeżdżają na ziemię a gdzieś głęboko w jaskiniach żyje sobie grupa rebeliantów, którzy bronią się przed intruzami. Stephanie Meyer odmalowała to jednak jako pełną przeżyć, emocji, strachu i nadziei dzieło, które z pewnością zachwyci fanów romansów ale również fantastyki i s-f. Spod pióra pani Meyer wychodzą innowacyjne pomysły, jakimi jest wszczepianie dusz w ludzkie rozumy ale również dialogi pełne miłosnego uniesienia, a wszystko odmalowane barwnie i ciekawie.

Bohaterowie również są nietuzinkowi - Melanie, która ma w sobie dwa rozumy czy też Jared, który nie jest pewny swych uczuć do swej ukochanej uwięzionej w swoim własnym ciele. Oprócz tego na kartach książki spotkamy wiele świetnie stworzonych, skomplikowanych postaci, które polubimy lub nie.

Autorka pisze prosto i łatwo, ale w porównaniu do Zmierzchu o wiele lepiej. Jej styl dojrzał i bardzo się zmienił przy tej książce. Przeżycia bohaterów opisuje tak, że czyta się je jednym tchem, ale bardziej niż na przygodach skupia się na uczuciach. Nie raz ogarnie nas przy tej lekturze wzruszenie i możemy poczuć się jakbyś wraz z bohaterami walczyli o wolność. Pomimo tego że książka ma ok. 560 stron (!) nie znudziła mnie ani trochę.


Podsumowując: świetna, dobrze napisana i ciekawa książka. Nie warto podchodzić do niej sceptycznie, oczekując powtórki największego "dzieła" autorki. Wartka akcja, niespodziewane zakończenie, świetni bohaterowie. Wywołała na mnie pozytywne zaskoczenie, kompletnie nie spodziewałam się, że pani Meyer uniesie się ponad wampirze opowieści i napisze coś takiego. Mam nadzieję, że zaskoczy jeszcze wiele razy.



Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę

piątek, 1 listopada 2013

Podsumowanie PAŹDZIERNIK


Recenzje


Przeczytane 
Pułapka Tesli; Andrzej Ziemiański (recenzja)


Obejrzane
Grawitacja (recenzja)

Ogółem recenzji: 2





Blog


Statystyki
Łącznie w październiku miałam: 810 wyświetleń.

Obserwatorzy i komentatorzy
W październiku osiągnęłam sumę 32 obserwatorów. Zostawiliście na blogu 9 komentarzy.


Listopad? Wcale nie obiecuję, że będzie książkowo lepszy, choć uwolnię się na trochę od lektury, co da mi więcej czasu. Trochę mnie smucą te moje smętne statystyki, ale mam mało czasu, żeby wygospodarować go na bloga czy na cokolwiek innego.
Życzę miłego i dnia i dzięki, że właśnie to czytasz! :)