niedziela, 22 grudnia 2013

#75. Recenzja książki. Matthew Quick; Poradnik pozytywnego myślenia




Pat Peoples właśnie wrócił z zakładu psychiatrycznego, zwanego przez niego "złym miejscem". Trzydziestoparolatek ma na życie pewną teorię - jego życie to film, tylko że jego musi zakończyć się happyendem - czyli powrotem eksżony, Nikki. Mimo tego, że Pat wyciska setki brzuszków na urządzeniu Stomach 6000, bo jego była "lubi facetów z ładną rzeźbą", ćwiczy bycie miłym a nie stawianie na swoim oraz czyta sterty klasycznych książek, które spodobałyby się Nikki, po to aby nikt nie nazwał go "niepiśmiennym bufonem", jego historia wcale nie ma zamiaru zakończyć się szczęśliwie. Na jego drodze pojawia się w dodatku inna kobieta - zwariowana tancerka Tiffany, która - jak się okazuje - ma z nim dużo wspólnego.

Poradnik pozytywnego myślenia to świetna, pełna optymizmu książka. Bohaterzy są ciekawie wykreowani i nieprzewidywalni a fabuła zawiera nie tylko zwroty akcji, ale również tajemnice. I choć ma swoje wady książka zdecydowanie przypadła mi do gustu.

Niezmiernie spodobali mi się bohaterzy, których wykreował Quick. Ciekawy i barwny Pat ze swoją naiwnością dziecka jest nietuzinkowym pomysłem na głównego bohatera. Równie interesująca jest Tiffany, która tak samo jak Peoples w swoim życiu przeżyła już wiele. Choć na początku odbieram ją jako osobę, której ewidentnie brak piątej klepki to z czasem dowiadujemy się, że ma ku temu powodu. Polubiłam także Cliffa, terapeuty Pata. Sympatyczny mężczyzna zawsze służył radą i pomocą, dzięki czemu odebrałam go bardzo pozytywnie. Niechęcią obdarzyłam w tej powieści jedynie ojca głównego bohatera, który nie chciał pomóc swojemu choremu psychicznie synowi a często nawet pogarszał jego stan.

Fabuła jest niezmiernie nurtująca - historia o nadziei, optymistycznym podejściu do życia, o miłości do różnych ludzi - przyjaciół, rodziny... Jednak mimo tego jak bardzo wciąga i intryguje ma swoje niepotrzebne wątki. Przede wszystkim ten o kibicowaniu Orłom. Rozumiem, że dla głównego bohatera futbol mógł być niezmiernie ważny, ale mnie po jakimś czasie znudziło ciągłe skandowanie nazwisk graczy, układanie swoich ciał w litery i chwalenie się koszulką Basketta. Tutaj autor zdecydowanie zawiódł czytelników przez nadmierne opisywanie wypraw na stadiony.

Styl pisania autora był interesujący. Zdarzały się powtórzenia, które jednak były interesującym zabiegiem stylistycznym. Sposób w który Pat prowadzi narrację rzeczywiście przywodzi na myśli nierozumiejące pesymizmu dziecko. Prosty język ułatwia czytanie, więc tu zdecydowany plus dla Quicka.

Podsumowując: mimo małych zastrzeżeń polecam tę książkę wszystkim książkowym molom, którzy lubią trochę inne historie miłosne. Pokazuję moc optymistycznego myślenia, nadziei, przyjaźni i miłości.

Teraz czeka mnie tylko obejrzenie filmu i zobaczymy, czy będzie tak samo dobry jak książka :)



3 komentarze:

  1. Od dawna zastanawiam się nad kupnem tej książki i chyba dzięki temu to zrobie :D Zbiera takie pozytywne recenzję, że aż grzech jej nie mieć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle piszą o tej książce i filmie, że coś musi w niej być, może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji zapoznać sie z książką, oglądałam jedynie film, ale wypadł według mnie dobrze, znam już historię, więc chyba o czytanie się nie pokuszę. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione tu komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszej pracy. Jeśli chcesz pozostaw tu adres swojego bloga (ale nie spamuj!) - postaram się na niego zaglądnąć ;)