Sam Temple - prawie piętnastoletni mieszkaniec Perdido Beach, niewielkiej kalifornijskiej miejscowości, surfer. Pewnego dnia całe jego życie się zmienia. Tak jak wszystkich z Perdido Beach i okolic. Dorośli i wszyscy poniżej lat piętnastu znikają. Tak po prostu. Bez żadnego odgłosu. "Puff" i ich nie ma. W dodatku wokół miasteczka i okolic pojawia się niewidzialny, przezroczysty mur, przez który nie da się przejść. Nikt nie wie dlaczego tak się dzieje, kiedy to się zakończy. Ważne jest tylko jedno: aby przeżyć...
Na tę książkę ochotę miałam już od dawna. W końcu wybrałam się do księgarni i oto jest: świeżutka książka, pierwszy tom kultowej serii Gone na mojej półce. Jak się wkrótce okazało mój zakup był niezwykle udany. Zresztą trudno, żeby nie był skoro polecał go nawet Stephen King...
Na początek weźmy pod lupę sam pomysł. Według mnie nietuzinkowy i niezmiernie ciekawy. Dziś książki stają się coraz bardziej przewidywalne, przerysowane, jakby napisane ze wzoru. Ta jest jednak inna. Fabuła biegnie szybko, powiedziałabym nawet, że bardzo szybko (z małymi przerwami na głębokie przemyślenia). Bez przerwy coś się dzieję, atmosfera się zagęszcza, staje się jeszcze bardziej mrocznie. Pojawiają się zwroty akcja, tajemnice, na których rozwiązanie czasami możemy długo poczekać, co jeszcze bardziej mnie pochłaniało w czasie czytania. Aż w końcu pochłonęło bez reszty (co w moim przypadku nie jest zbyt łatwe przy książkach).
Poza pomysłem jest też wykonanie. Na szczęście można to panu Grantowi przyznać, że mu się udało. Gdyby zmarnował tak wybitny pomysł chyba napisałabym do niego list, że go spaprał i kazała napisać książkę na nowo. Jest jednak, jak jest czyli: napisana lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją naprawdę szybko i zatraca bez reszty. Jeśli myślisz, że przeczytasz tylko kawałek a potem znów weźmiesz się do swoich obowiązków to grubo się mylisz. Prawdopodobnie zapomnisz o całym świecie i ważne będzie dla Ciebie tylko to co dalej zrobi Sam...
No właśnie - Sam. Moim zdaniem, jedna z lepszych w literaturze, postać. Choć ulepiony z mocnej gliny nie chce na siłę być bohaterem, wiem co potrafi zrobić czego nie i pragnie władzy, mimo tego, że mógłby takową otrzymać. Nie udaje kogoś kim nie jest, mimo to stara się pomóc innym i ułatwić ludziom życie.
Jest jeszcze Astrid. Dziewczyna niesamowicie mądra i bystra. Dziewczyna, którą Sam od zawsze darzył uczuciem, ale bał się do tego przyznać. W nieszczęściu i niebezpieczeństwie stają się sobie bliscy, bo dobrze wiedzą że w grupie raźniej i łatwiej przerwać.
W powieści pojawiają się trzy (oprócz głównego i paru mniej ważnych) większe wątki. Jedne z nich to wątek romantyczny o kwitnącym uczuciu między Temple a Astrid. Drugi to rywalizacja pomiędzy Samem a Cainem, chłopcem z Akademii Coates dla problematycznych dzieci. Ten drugi walczy o terror i władzę, Sam stara się tylko obronić innych, z czego wynika dość niespodziewana konfrontacja. Trzecie rzecz to zupełnie inna beczka - a mianowicie moce. Niektórzy odkrywają w sobie różne umiejętności, często bardzo niezwykłe, co stanowi także urozmaicenie w powieści.
Podsumowując: dobra książka dla tych, którzy czasem myślą sobie, że ich rodzice mogliby nie istnieć. Bo kto wtedy ugotuje nam obiad? Zaopiekuję się dziećmi? Zgasi pożar? Przypilnuje porządku? Ktoś inny?
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę.
Jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. Z niecierpliwością czekam, aż w moje ręce wpadnie ostatnia już część. Zgadzam się z Tobą co do Sama - jest świetnie wykreowaną postacią, a później rozwinie się jeszcze bardziej ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serię, kolejne tomy są coraz bardziej zaskakujące, trzymają poziom. Niedługo zabieram sie za ostatnią część :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ta seria jest genialna - tyle mam do powiedzenia w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Dziękuję za podesłanie linku do recenzji,
OdpowiedzUsuńdodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę" :)
pozdrawiam serdecznie!
Miłośniczka Książek
PS. Zbieram sobie tę serię. Powolutku. Jak uzbieram całość, to wezmę się dopiero za lekturę ;)