czwartek, 11 lipca 2013

#52. Recenzja książki. Brandon Mull; Pozaświatowcy. Zarzewie buntu

Zarzewie buntu już od dawna wisi w "kolejce do recenzji", w pasku bocznym bloga. Książka zalegała mi także na mojej półce "do przeczytania" powoli okrywając się kurzem. Powód był prosty - miałam zbyt dużo książek i zbyt mało czasu aby je przeczytać, a Zarzewie buntu było ją z tych, których nie śpieszyło mi się przeczytać. Teraz, po lekturze drugiej części Pozaświatowców wręcz tego żałuje.

Jason uciekł. Rachel pozostała w Lyrianie. A Maldor wciąż nie został pokonany, a nawet więcej - jest coraz bliżej zwycięstwa i objęcia władzy nad całą krainą. Jason postanawia wrócić, aby odnaleźć i zabrać Rachel z Lyrianu. Wraz z Galloranem i innymi wspierającymi rebelię przyjaciółmi muszą zjednoczyć wolnych ludzi Lyrianu aby ocalić krainę przed tyranią Maldora. Stawiane są jednak przed nimi najcięższe próby i wyzwania, a nie jest pewne czy dadzą sobie z nimi radę...



Moje drugie zetknięcie z Pozaświatowcami było podobne do pierwszego. Czyli jedno wielkie WOW! Cykl jest napisany świetnym, bogatym językiem, nie plączę się i w porównaniu do innych fantastycznych książek jest bardzo oryginalny.

Dlaczego Pozaświatowcy tak mnie urzekli?

Po pierwsze: Brandon Mull stworzył jeden z najlepszych fantastycznych światów. Lyrian jako kraina jest bardzo zróżnicowany a autor wraz z kolejną częścią odkrywa kolejne jego części: Zatopione Miasto, Doliny w który mieszka lud Amar Kabal to tylko nieliczne z miejsc które przyjdzie Jasonowi i Rachel odwiedzić. W drugiej części poznajemy również inne narody Lyrianu, m.in. olbrzymów, żywiących się ludźmi oraz drinlingów, nieustraszonych, bardzo krótko żyjących wojowników, zdolnych zjeść praktycznie wszystko. Oznacza to, że Lyrian jest ciągle pełen rzeczy o których nie wiem, co jest bardzo ekscytujące i nadaje tempa powieści.

Po drugie: Autor wykreował świetne postacie. Nie są one proste, mają swoje problemy, nieraz muszą się wykazać odwagą i pomysłowością. Przykładem problematycznej osoby jest Ferrin, wciąż zmagający się ze swoją ciemną stroną szpiega. Czy wróci do Maldora, czy zostanie z Pozaświatowcami? Dzięki takim wątkom książka jeszcze bardziej nabiera tempa.

Pod trzecie: Ubóstwiam styl pisania Mulla. Oprócz opisów zapierającego dech w piersiach krajobrazu jego lekkim językiem przyswajamy sobie również (praktycznie jednym tchem) wymyślne przygody i niebezpieczeństwa z którymi muszę poradzić sobie bohaterowie. Oprócz tego bardzo podobały mi się rozmowy Jasona z Rachel - ich docinanie sobie nawzajem nieraz doprowadzało mnie do śmiechu.

Podsumowanie: Zarzewie buntu to książka, którą czyta się jednym tchem a po przeczytaniu nie może się doczekać kolejnej części (mój przypadek). Jeśli nie jesteście pewni, czy historia dwójki Pozaświatowców Wam się spodoba to od razu mogę Was zapewnić, że tak. Cięte dialogi, świetne opisy i genialna fabuła - oto argumenty, które z pewnością Was przekonają :)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę.

3 komentarze:

  1. Oo, to jest książka, po którą muszę w końcu sięgnąć.
    Przy okazji, nominowałam Cię do Versatile Blogger Award :D

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za podesłanie linku do recenzji,
    dodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę" :)
    pozdrawiam serdecznie!
    Miłośniczka Książek

    PS> Czytałam oba tomy tej trylogii. Teraz niecierpliwie wyczekuję kontynuacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam 6 razy całą serię i jest to GENIALNA KSIĄŻKA, A MULL TO GENIALNY PISARZ!!! Polecam też serię "Baśniobór". Pozdrawiam. Lena.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione tu komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszej pracy. Jeśli chcesz pozostaw tu adres swojego bloga (ale nie spamuj!) - postaram się na niego zaglądnąć ;)