poniedziałek, 17 czerwca 2013

#48. Recenzja filmu. Star Trek. W ciemność


Raz jeszcze kinomaniacy mają szansę spotkać się z załogą kultowego statku USS Enetrprise. Tym razem będzie jednak bardziej mrocznie, a atmosfera się zagęści...
Enterprise musi zmierzyć się z problemem, który może zniszczyć całą Zjednoczoną Federację Planet. Niespodziewanie na Ziemi pojawia się zbuntowany agent USS, zmutowany genetycznie Khan (Benedict Cumberbatch), który stanowi swego rodzaju "jednoosobową broń masowego rażenia". Kapitan Jim Kirk (Chris Pine), Spock (Zachary Quinto) oraz reszta załogi Enterprise musi stawić czoło człowiekowi, który chce zniszczyć w ramach zemsty Federację i ich organizacje od wewnątrz. A wymagać to będzie wielu wyrzeczeń i poświęceń a ich przyjaźń będzie wystawiona na wielką próbę...

Od razu na wstępie mówię - dawno się tak nie ubawiłam na jakimś filmie. J.J. Abrams z powodzeniem wskrzesił Star Treka. W ciemność jest wyładowane akcją - niekiedy wciska fotel, innym razem wywoływał na sali salwy śmiechu. Osoby nastawione na dobrą rozrywkę i dobrą zabawę z pewnością się nie zawiodą.


Obsada, czyli znany (i kochany) głównie dzięki serialowi z BCC "Sherlock Holmes" Benedict Cumberbatch, jest świetnym czarnym charakterem. Jest niby jedną z głównych postaci, ale nie "zajmuje" całego filmu i nie wpycha się na pierwszy plan. Kolejny Kirk również jest bardzo dobrą, bogatą postacią, która oprócz wrodzonej zadziorności i nieposłuszeństwo potrafi wykazać się odwagą i lojalnością. Quinto mimo kompletnemu oddaniu regulaminowi i zasadom na końcu filmu odnajduje swoje ludzkie uczucia. Za humor w filmie odpowiadają jednak głównie Ci dwaj ostatni - ich słowne utarczki i przepychanki dadzą widzowi dużo zabawy. Nie mniej barwny pod tym względem jest dla przykładu mechanik Scotty (Simon Pegg).


Technicznie W ciemność to kompletna petarda. Kapitalna muzyka, świetne efekty specjalne, które dodają filmowi smaczku oraz ukazanie wyobrażeń przyszłości - odkrycia innych form życia na planetach, wygląd metropolii za parę tysięcy lat...
A skoro już o innych formach życia mówimy to trzeba przyznań, że ku mojemu zdziwieniu tylko przewijali się w filmie. W tym przypadku Star Trek bardzo trudno porównać do Gwiezdnych Wojen, gdzie głównym tematem nie było naparzanie się dwóch gości w kosmosie a m.in. kontakty między ludźmi a kosmitami.

Podsumowując:W ciemność. Star Trek przypominało mi trochę połączenie Matrixa ze Star Wars. Prędkość nadświetlna była zapewne pożyczona z Gwiezdnych Wojen, a przenoszenie się, czyli pewnego rodzaju teleportacja (choć nie za pomocą telefonu) przypominały mi sceny z filmu o Neo, Trinity i Morfeuszu. Niemniej jednak Star Trek ma w sobie coś oryginalnego, co odróżnia go od innych filmów. I jeśli nie będziecie się za bardzo wgłębiać w sens fabuły podczas oglądania, W ciemność z pewnością spodoba Wam się tak bardzo jak mi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione tu komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszej pracy. Jeśli chcesz pozostaw tu adres swojego bloga (ale nie spamuj!) - postaram się na niego zaglądnąć ;)