poniedziałek, 24 czerwca 2013

#49. Recenzja filmu. 2012

http://cdn4.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/195557/koniec_swiata_2012_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpgCo byś zrobił gdyby nagle oświadczyli w wiadomościach, że nadchodzi koniec świata? Schowałbyś się w bunkrze? Czy wznosił modły do swojego Boga? A może wykupił miejsce na wielkiej arce Noego, która ma za zadanie uratować ludzkość?...

2009 rok. Niespodziewanie na słońcu pojawiają się gwałtowne burze, które mogą mieć dla Ziemi katastrofalne skutki - nadciągną ogromne tsunami, liczne huragany, skorupa ziemska ulegnie destabilizacji... Po szczycie w 2010 roku rozpoczyna się budowa statków - wzorowanych na arce Noego łodziach, które mają uratować ludzkość przed wyginięciem. Jednak tylko nieliczni będą mogli tam się dostać - liczyć się będzie przede wszystkim ilość zer na czeku.
Główny bohater 2012, Jackson Curtis (John Cusack) za wszelką cenę chcę uratować swoją rodzinę - byłą żonę Kate (Amanda Peet), córkę Lily (Morgan Lily) i syna Noaha (Liam James). Aby to zrobić będzie musiał przeżyć erupcję superwulkanu w Yellowstone, tsunami na morzu chińskim oraz ciągłe trzęsienia ziemi. A to tylko niektóre z wielu atrakcji, które Ziemia zgotuje ludzkości...

2012 to widowiskowy film, pełny efektów specjalnych, rozrywki i (przede wszystkim) destrukcji. Waląca się Kaplica Sykstyńska, tsunami zalewające Waszyngton czy Kalifornia zamieniająca się w bezkształtną masę - oto co można spotkać w tym obrazie. Oczywiście reżyser Roland Emmerich nie poświęcił filmu tylko do pokazania monumentalnej demolki, ale przede wszystkim chodzi tu o uczucia ludzi, łączące ich więzi, determinację jaką mają w sobie aby przeżyć. 

Wielki plus tego filmu? Gra aktorska i dobranie obsady. Aktorzy grający w filmie nie są bardzo znani i trudno ich porównywać do najbardziej znanych twarzy Hollywood. Jednak w tym filmie wszyscy poradzili sobie świetnie, łącznie z dziećmi . Do mocnych stron zalicza się również muzyka, dobrze dobrana do kolejnych ujęć. Najważniejszą jednak rzeczą w tym obrazie są efekty specjalne. Niektórzy mogą uważać, że było ich za dużo, ale w mniejszej ilości nie dawałyby takiego przeżycia.

Co mnie zdziwiło, ale nie zaskoczyło w filmie: mało było scen ukazujących zabitych i umierających ludzi, choć cały film był wypchany śmiercią i otaczała ona bohaterów z każdej strony. Zazwyczaj widać było jak Ci ludzie zostali zabici, a rzadko ukazane były ich ciała. Nie jest to jednak zaskakujące - Hollywood nie bardzo lubi tak drastyczne sceny.

Podsumowując: świetny film, choć niekoniecznie jako dobranocka dla małych dzieci. Skłaniający do refleksji - a co by było gdyby... Wypchany akcją, a jednocześnie uczuciowy. Roland Emmerich postawił poprzeczkę baaaaardzo wysoko i mało kto będzie mógł jej dosięgnąć tworząc filmy katastroficzne. 

 



 
 

3 komentarze:

  1. Oglądałam i choć z natury nie lubię filmów katastrofalnych (wręcz jestem do nich zrażona) to ten wyjątkowo mi się podobał. Oczywiście ode mnie również wielki plus za aktorów, którzy byli wprost wspaniali! Poza tym film wzbudzał we mnie mnóstwo emocji, co świadczy o tym, że do czegoś się nadawał. Z niedowierzaniem patrzyłam na łodzie, do których weszło by dwa razy więcej ludzi, gdyby rząd ograniczył luksus pasażerów - bogaczów. W każdym razie, nie sądzę abym po raz kolejny obejrzała ten film, ale cieszę się, że przekonałam się do niego i miałam przyjemność go oglądnąć.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam. Była tam jedna drastyczna scena(która utknęła mi w pamięci), ale nie będę zdradzać, bo to pod sam koniec. Mi również film bardzo się spodobał, kiedyś go sobie powtórzę. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za bardzo za filmami katastroficznymi (chyba, że "Titanic" xD). NA "2012" byłam z klasą jakiś czas temu, więc niewiele pamiętam, ale coś kojarzę, że mi się nawet ten film podobał. Za to doskonale w mojej pamięci utkwiło ostatnie zdanie w filmie "nie noszę już pieluchomajtek" - padłam xD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione tu komentarze, ponieważ motywują mnie one do dalszej pracy. Jeśli chcesz pozostaw tu adres swojego bloga (ale nie spamuj!) - postaram się na niego zaglądnąć ;)