W tym miesiącu mam czas filmowy - już trzy razy byłam w kinie a planujemy jeszcze jeden wypad. Niestety nie pisałam recenzji z obejrzanych filmów długo, długo. Nie miałam ochoty rozpisywać się na trzy recenzje, więc postanowiłam wszystkie trzy filmy, które obejrzałam zmieścić w jednej nieco krótszej. Mam nadzieję, że mi się to udało i taki sposób przedstawienia ich Wam się spodoba :)
Iluzja
Film Louisa Letteriera to prawdziwe cudo. Opowiada o czwórce iluzjonistów, którzy pewnego dnia spotykają się jako wybrańcy - ta utalentowana czwórka ma wstąpić do tajnej organizacji OKO, mającej na celu misję, której nikt inny nie mógł się podjąć. Czterej jeźdźcy - Daniel (Jesse Eisenberg), Henley (Isla Fisher), Merritt (Woody Harrelson) i Jack (Dave Franco) obrabowują banki aby potem rozdać pieniądze swym widzom. Ich tropem zamierza podążać agent FBI, mając na celu ich schwytanie i udowodnienie zbrodni, a także odkrycie ich planu.
Iluzja to niezaprzeczalnie świetny film. Rozbawia, wciska w fotel a najbardziej zaciekawia. Im dłużej się ogląda tym bardziej sprawy się komplikują a postacie odkrywają swoje drugie twarze, a zakończenie jest naprawdę niespodziewane. Trzyma w napięciu i nie wypuszcza aż do końca dzięki mnóstwu zagadek i dobrze powiązanych wątków. Przyjemny film z wieloma świetnymi scenami, jak np. pokazy iluzji, pościg na autostradzie, czy zabawa w kotka i myszkę z FBI.
Iluzja to po prostu wielka gra, a postacie zamiast w nią grać są tylko pionkami na wielkiej szachownicy. Przez długi czas nie mogłam wyrzucić z mózgu słynnego zdania, które wypowiedział Daniel Atlas - "Patrzcie z bliska. Bo im bliżej jesteście, tym mniej zobaczycie". I choć wychodząc z sali kinowej mamy sam mętlik w głowie muszę przyznać, że warto było do niej wchodzić.Teraz tylko czekać na kolejną część :)
Jeździec znikąd
Kto tak jak uwielbia Johnny'ego Deepa w bardziej kontrowersyjnym i... dzikim wydaniu ten się nie zawiedzie. Pewnego dnia grupa Rangerów wpada w zasadzkę słynnego na cały Dziki Zachód nikczemnika i przestępcę - Bucha Cavendischa (William Fitchner). Przeżywa tylko jeden - John Reid (Armie Hammer), młody prawnik i idealista. Wraz z Indianinem Tonto (Johnny Deep), który również ściga Cavendischa, któremu przed wiele laty poprzysiągł zemstę za wymordowanie swego plemienia. Choć pomiędzy stróżem prawa a tajemniczym Komańczem początkowo rodzi się niechęć po pewnym czasie coraz bardziej zaczynają się do siebie przywiązywać.
Trochę brutalny, lecz zabawny film Disney'a. Nowoczesny, przyjemny i lekki western z niewymagającym humorem. I choć nie wszystkie wątki wyszły tak dobrze jak mogły wyjść (mowa tu o niedociągniętym miłosnym epizodzie) to nie psuje to produkcji prawie w ogóle. Najważniejsze są oczywiście tryskające dowcipem starcie pomiędzy głównymi bohaterami, ale również walka z korupcją i przestępcami. Świetny na wakacyjną nudę.
Uniwersytet Potworny
Prequel Potworów i spółki zapowiadał się lepiej. O wiele lepiej. Choć pomysł przeniesienia się do czasów kiedy Mike Wazowski i James Sullivan nie pracowali jeszcze w Monster Inc. a uczyli się na... Uniwersytecie Potwornym jest świetny to nie był do końca zachwycający. Nauka na uniwerku to dla Mike'a odwieczne marzenie. Niczego tak nie pragnie jak zostać straszakiem i pozyskiwać energię dla świata potworów. Kiedy jego marzenie się spełnia poznaje swojego przyszłego najlepszego przyjaciela Jamesa Sulivana, bierze udział w Straszatonie (strasznym maratonie), a na drodze jego kariery stoi tylko jeden problem - w ogóle nie jest straszny.
Uniwersytet Potworny na początku mocno przynudza. Nic poza rywalizacją pomiędzy przyszłymi przyjaciółmi nie ma znaczenia akcja zaczyna się rozkręcać kiedy oboje niespodziewanie wylatują ze studiów. Aby tam powrócić muszą z bandy niedołężników zrobić zawodowe potwory i pokazać światu, że każdy może być bohaterem. Kto wychował się na Potworach i spółce z pewnością będzie ciekaw Uniwersytetu. Polecam zwłaszcza wersję z dubbingiem - po raz kolejny usłyszeć będziecie mogli Wojciech Paszkowskiego oraz Pawła Sankiewicza. I choć ostatnia produkcja Pixara to happyend za happyendem to nie wykluczone, że nie raz Was rozbawi czy wciśnie w fotel.
Chciałam zobaczyć Iluzję i Jeźdźca, aczkolwiek nie wypaliło, wątpię, czy uda mi się jeszcze się na te filmy wybrać...
OdpowiedzUsuńIluzję i Uniwersytet Potworny widziałam.
OdpowiedzUsuńOba filmy są w porządku, ale raczej nie zachwycają.
Chciałam zobaczyć Jeźdźca, bo uwielbiam Deppa, jednak niestety nie poszłam. Zachęciłaś mnie również do obejrzenia Iluzji, kiedys muszę to zrobić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo chciałabym się wybrać na Iluzję <3
OdpowiedzUsuńA tak po za tematem.
Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile blog.
Więcej u mnie na blogu. :D
Najbardziej zachęca mnie "Iluzja". MUSZĘ zobaczyć ten film :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Będę na pewno tu częściej.
OdpowiedzUsuń