Z Kevinem Brooksem spotkałam się po raz pierwszy w sumie niedawno podczas lektury książki jego autorstwa, Candy. Wtedy właśnie dowiedziałam się jakie tematy porusza autor - a są to głównie tematy ciężkie i nie każdy jest w stanie czytać to jednym tchem. Martyn Pig to kolejna książka Brooksa, która porusza nietypowe, ponure wątki.
Ojciec Martyna umarł. Przed chwilą jeszcze żył ale Martyn jakoś tak go popchnął a on, jako że był pijany, zatoczył się i uderzył się głową o obudowę kominka. No i puff. Zginął. Zagubiony w swoich uczuciach nastolatek nie wie czy kogoś o tym poinformować, czy zachować ten fakt w tajemnicy. Jedyną osobą z którą podzieli się tą wiadomością, jest jego przyjaciółka Alex. Jak dalej potoczy się jego życie?
Zacznijmy od tego, że książka była tak naprawdę... nudna. Nudna i dziwna - tak bym ją opisała. Do chwili śmierci ojca jeszcze jakoś się toczy - alkoholizm pana Pig, dużo piwa, smętne miasteczko w Anglii... Potem jest już tylko gorzej...
Zacznijmy od postaci. Martyn do pewnego momentu mnie jeszcze interesował. No wiecie, radził sobie z alkoholizmem taty, uwielbia kryminały i stara się kryć ojca przed opieką społeczną, która już nie raz chciała go odebrać z rąk jedynego rodzica, który mu pozostał. Przedstawił nam ciekawą, dość dramatyczną historiś swojego życia, która do pewnego momentu jeszcze interesuje. Sympatyczna była również jego sąsiadka i najlepsza kumpela Alex, urodzona aktorka. Co prawda często umawia się z niewłaściwymi ludźmi, ale wyszła dość miło i przyjemnie. Do tej 40 strony, a potem zostają tylko tego typu rozterki: gdzie ukryć ciało? Czy możemy być razem? Jak sobie poradzić z wścibską ciotką Jean? I tak dalej. To stawało się naprawdę denerwujące kiedy ten dość specyficzny tok myślenia chłopca ciągnie się na pozostałych 174 stronach po śmierci ojca Martyna.
Najgorsza jest i tak fabuła. Sam pomysł OK, jeszcze ujdzie choć jest dość drastyczny. Ale wykonanie naprawdę poległo. Kiedy w Candy ciągle coś się działo tutaj akcja ciągnie się jak flaki z olejem i w dodatku naprawdę długie flaki. Jeden wątek, który nie jest nawet ciekawie urozmaicony. Jeśli bardzo, bardzo byśmy zaparli to może podejść pod kryminał, ale na tyle nudny, że w księgarni leżałby na ostatniej półce.
Podsumowując: Nudnawa, przydługa i nierozbudowana opowieść. Trudno mi panu Brooksowi wybaczyć zwłaszcza, że pomysł był oryginalny i niespotykany tymczasem książka jest po prostu... skopana. Choć bardzo przykro mi to mówić.
nie polecam. cena w empiku: 38,99 zł
No, to raczej nie sięgnę. Może na tę Candy się skuszę, ale od tej raczej będę się trzymać z daleka..
OdpowiedzUsuń